Quantcast
Channel: hyperreal.info - khat
Viewing all 35 articles
Browse latest View live

Wpadli z 'afrykańską amfetaminą'

$
0
0
pokolenie Ł.K.

Policjanci z Centralnego Biura Śledczego przechwycili kolejny transport KHAT – narkotyku pochodzenia afrykańskiego.

 

W sumie, w ręce śledczych wpadło już 25 kg tej substancji. Wszystko wskazuje na to, że policjantom udało się rozbić międzynarodowy szlak przemytniczy.


Wpadli z 'afrykańską amfetaminą'

Kategorie


Khat w przesyłkach z Afryki

$
0
0
pokolenie Ł.K.

Policjanci rozbili międzynarodowy szlak przemytniczy i przejęli 25 kilogramów khat - substancji odurzającej pochodzenia afrykańskiego. Zakazany towar docelowo miał trafić do Europy zachodniej, w tym do Holandii.

Najpierw funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji wspierani przez celników przechwycili pierwszą partię khat – rzadko spotykanego na naszym rynku narkotyku, i zatrzymali pięć osób zamieszanych w przemyt. Teraz rozpracowując kontrabandę, skonfiskowali kolejną ilość odurzającej rośliny.

Khat w przesyłkach z Afryki

Kategorie

Kraków: przechwycono 62 kg narkotyków z Afryki

$
0
0
pokolenie Ł.K.

Policjanci krakowskiego Centralnego Biura Śledczego przechwycili khat - środek odurzający sprowadzany z Afryki. Dwaj mieszkańcy Krakowa, 27-letni Krystian S. oraz 38-letni Waldemar G. usłyszeli zarzuty wprowadzenia na teren UE znacznych ilości narkotyku.

Kraków: przechwycono 62 kg narkotyków z Afryki

Kategorie

Roślinne związki pokrewne amfetaminie wspomagają męską płodność

$
0
0
Liście i wierzchołki pędów czuwaliczki jadalnej (Catha edulis), wiecznie zielonego krzewu hodowanego od stuleci we wschodniej Afryce i na Półwyspie Arabskim, tradycyjnie traktowane były jako źródło związków psychoaktywnych wywołujących euforię i upojenie

Kategorie

Roślinne związki pokrewne amfetaminie wspomagają męską płodność

Anonim

Przekleństwo Jemenu

Zamiast zielonej herbaty trzy tony narkotyków

$
0
0
W nadanym w Kenii kontenerze, w którym miał znajdować się ładunek zielonej herbaty, funkcjonariusze CBŚP odnaleźli ponad trzy tony khatu, naturalnego odpowiednika amfetaminy. Wartość skonfiskowanych narkotyków wynosi ok. 2 mln zł.

Kategorie

Zamiast zielonej herbaty trzy tony narkotyków

pokolenie Ł.K.

Mefedron: Tanie złudzenie szczęścia

$
0
0

Po zażyciu mefedronu nie musisz jeść, nie czujesz zmęczenia i nie martwisz się niczym. Nie możesz też powstrzymać się przed sięgnięciem po kolejną dawkę.

Somalijscy piraci dobili do brzegu. Zaczyna się załadunek. Oprócz karabinów i żywności na pokładzie ląduje kilka worków z khat. Można ją palić jak marihuanę, żuć jak liście koki, ale efekt zawsze jest ten sam – pobudzenie i zmniejszenie apetytu. To pomaga mieszkańcom ogarniętej wojną Somalii i innych krajów Afryki Wschodniej oraz Półwyspu Arabskiego.

Jednak khat nadaje się do spożycia tylko przez 30 dni po zerwaniu. Nic dziwnego, że szybko pojawił się chemiczny odpowiednik substancji zwanej katynonem, produkowanej przez tę roślinę. Mefedron, czyli 4-metylometkatynon (4-MMC), jest znany od wielu lat, ale dopiero niedawno zaczął robić „karierę” – także w Polsce. Według najnowszych badań przeprowadzonych przez Uniwersytet SWPS jest obecnie na-popularniejszym dopalaczem w naszym kraju.

Mefedron to jeden z najłatwiej dostępnych narkotyków w Polsce. Bez problemu można go kupić przez internet. Jeden gram substancji działa jącej jak ecstasy, amfetamina i kokaina kosztu je 40–50 zł

„Stosując nowe substancje psychoaktywne można przez jakiś czas pracować wydajniej, uczyć się na studiach zaocznych po całym tygodniu pracy, nie potrzebując wypoczynku. Można łatwiej nawiązywać kontakty, pozbywając się przy tym lęku, i »szybciej wypoczywać«. Konsekwencją jest jednak wycieńczenie organizmu, niekiedy psychozy, a nawet śmierć” – mówi dr Dorota Wiszejko-Wierzbicka, psycholog z Uniwersytetu SWPS.

Khat – Somalijska specjalność

Uprawa khat, czyli czuwaliczki jadalnej (Catha edulis), zapewnia przetrwanie wielu somalijskim rodzinom. Roślina nie jest wymagająca – niestraszne jej upały czy chwasty. Jej sprzedaż przynosi rolnikom kilkakrotnie większe zyski niż np. fasola. Grupa radykałów na początku XX wieku starała się zdelegalizować uprawy czuwaliczki, ale bez powodzenia. Aż 80 proc. Somalijczyków żuje codziennie khat, nazywany „boskim pokarmem”. Rządzący przymykają oczy na problem. Doskonale zdają sobie sprawę z tego, że nie są w stanie zapewnić swoim obywatelom żadnej innej rozrywki. Nie są nawet w stanie ich wyżywić, a czuwaliczka osłabia apetyt. Brak komunikacji między wioskami przestał być problemem. Po przeżuciu kilku liści khat można przejść pieszo kilkadziesiąt kilometrów. Dla mieszkańców Afryki Wschodniej i Półwyspu Arabskiego khat to nie narkotyk, to już coś w rodzaju stylu życia. W Europie gałązki czuwaliczki można posiadać legalnie na terenie Holandii, Wielkiej Brytanii i Francji. Korzystają z nich głównie imigranci.

Dopalacz zwalcza mszyce

Jak działa mefedron? Wyobraźmy sobie, że czujemy zintensyfikowaną przyjemność, euforię i empatię. Nasze zmysły są wyostrzone, czujemy się pobudzeni i ogromnie zainteresowani otaczającym nas światem. To, co dotychczas wydawało się brzydkie, nagle nabiera nieopisanego uroku. Muzyka, która nas drażniła, porywa nas do tańca, a jeśli trzeba walczyć, nie brak nam energii. Co ciekawe, efekty jego działania na ludzi długo pozostawały niedostrzeżone. Mefedron został zsyntetyzowany już w 1929 r. Wiele lat później uczeni chcieli go wykorzystać jako środek owadobójczy. 4-MMC miał zaburzyć funkcjonowanie układu nerwowego mszyc, tak by stały się łatwym łupem dla drapieżnych owadów. Mefedron można było kupić w każdym sklepie ogrodniczym, co odkryli amatorzy mocnych doznań. Środek w 1971 r. trafił na listę substancji zakazanych.

Mefedron potrafi wywoływać ostre psychozy. Pod jego wpływem można popełnić samobójstwo. Nieznane sa długofalowe skutki zazywania tego narkotyku

Zakazy na długo nie pomogły. 4-MMC został odkryty na nowo na początku XXI wieku. Szybko zyskał miano „królewskiego dopalacza”. Działa podobnie jak mieszanka MDMA (ecstasy), amfetaminy i kokainy, ale jest znacznie tańszy. Dziś nie kupuje się go w sklepach ogrodniczych, lecz w internecie. W Polsce jeden gram kosztuje 40–50 zł. „Prawie połowa uczestników naszego badania nie umiała wskazać, jaką substancję zażyła ostatnio. W większości kupowali produkty sprzedawane pod wymyślną nazwą handlową lub jako substancje nieprzeznaczone do spożycia, takie jak »sole do kąpieli«, »kadzidełka« czy »artykuły kolekcjonerskie«” – podkreśla prof. Piotr Sałustowicz, socjolog Uniwersytetu SWPS.

Efekty działania mefedronu pojawiają się już w kilka sekund po zażyciu. W mózgu gwałtownie rośnie poziom dopaminy odpowiedzialnej m.in. za chęć do działania. Wydzielana jest również proenkafilina mająca działanie przeciwlękowe i przeciwbólowe. Wzrasta też poziom serotoniny, co objawia się bezsennością, pobudzeniem i osłabieniem apetytu.

Spirala uzależnienia

Aby utrzymać ten stan, potrzebne są kolejne, coraz większe dawki narkotyku. Świat bez mefedronu staje się monochromatyczny, a skala emocji zawężona. To on nadaje koloryt oraz pełnię życiu. Uzależnionego nie cieszy już ani wiosna, ani słońce. Gdy 4-MMC przestaje działać, pojawia się zmęczenie i poczucie pustki, przyszłość jawi się jako czarna ściana nie do przebycia, a najmniejsze zadanie rodzi niepokój. Z tego kontrastu między rajem a piekłem wynika bardzo duży potencjał uzależniający mefedronu. Badania potwierdzają, że w nałóg wpada co trzecia osoba zażywająca tę substancję.

Jest to o tyle groźne, że zażywanie 4-MMC może prowadzić do wielu zaburzeń psychicznych, łącznie z ostrymi psychozami. W Polsce dotychczas odnotowano jeden taki przypadek. Kilka lat temu do szpitala psychiatrycznego trafiła 22-letnia kobieta. Twierdziła, że wszyscy chcą ją zabić, a do jej posiłków ktoś dodaje truciznę. Pod nieobecność personelu medycznego wywoływała u siebie wymioty, by „usunąć robaki”. Dziewczyna od dłuższego czasu zażywa dopalacz o nazwie „Cocolino”, którego głównym składnikiem był właśnie mefedron.

Niekończący się wyścig

Ponieważ 4-MMC jest substancją stosunkowo nową, lekarze nie dysponują badaniami, na których podstawie mogliby obiektywnie opisać długotrwałe fizyczne skutki jego zażywania. Na razie koncentrują się więc na zwalczaniu objawów ubocznych zażywania narkotyku. Pojawiają się one u 56 proc. zażywających go osób. Jednym z najbardziej nieprzyjemnych jest nadmierne pocenie się. Organizm bardzo szybko metabolizuje mefedron, stąd już kilka minut po zażyciu może pojawić się charakterystyczny dla niego nieprzyjemny zapach, przypominający woń kociego moczu. Skurcze mięśni wywołują szczękościsk połączony ze zgrzytaniem zębami, co może prowadzić do problemów stomatologicznych.

Nierzadko dochodzi do skurczu naczyń krwionośnych w rękach i nogach, widocznych pod postacią sinienia palców czy cały kończyn. Mefedron wywołuje też uporczywe pieczenie w nosie i kichanie, ponieważ – podobnie jak kokaina – najczęściej jest przyjmowany donosowo. Lekarzom i terapeutom sen z powiek spędza nie tylko mefedron, ale i jego pochodne, tzw. narkotyki nowej generacji. W Anglii sprzedawcy dopalaczy wyprzedzili restrykcje prawne i jeszcze zanim zdelegalizowano 4-MMC, zaczęli handlować preparatem o nazwie mexedron. Dziś i on jest nielegalny, aczkolwiek pojawiły się już nowe wersje narkotyku. Taka sytuacja będzie się powtarzać i nikt nie wie, jak zapobiec temu zjawisku.

Jak szkodzi mefedron?

Do najczęściej występujących zaburzeń psychicznych wywołanych przez mefedron należą niepokój, lęk, dezorientacja, omamy słuchowe (słyszymy dźwięki, których nie ma) i wzrokowe (widzimy osoby, przedmioty, obrazy, których nie ma), nadwrażliwość na dźwięk i światło, zaburzenia myślenia o charakterze paranoidalnym, strach przed utratą kontroli nad swoim zachowaniem, napady paniki, agresji, której często towarzyszy przemoc, depresja, myśli i akty samobójcze (najczęściej przez powieszenie).

Jeśli chodzi o dolegliwości ze strony układu sercowo-naczyniowego, są to: przyspieszenie czynności serca i wzrost ciśnienia tętniczego krwi, kołatanie serca i bóle w klatce piersiowej, zaburzenia rytmu serca, zawał serca, bóle i zawroty głowy, nudności i wymioty, drżenia mięśni szkieletowych, wzrost temperatury ciała powyżej 39 st. C (hipertermia), odwodnienie. Warto wspomnieć, że hipertermia może stanowić bezpośrednie zagrożenie dla życia. Oprócz tego mogą wystąpić napady drgawek, rozpad mięśni szkieletowych, ostra niewydolność nerek, uszkodzenia wątroby, niewydolność wielonarządowa, zespół rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczyniowego, utrata przytomności, a nawet śmierć. Obserwowano znaczną utratę masy ciała w przypadku długotrwałego zażywania.

Tagi

Komentarz [H]yperreala

Wiele nowego pewnie się nie dowiedzieliście? Ale piraci są, a autorzy artykułu mają najwyraźniej dojście do taniego towaru, zatem - ahoj, przygodo!

Źródło

Focus.pl
Daria Siemion

Źródło internetowe

Skrót grafiki

Oceń treść:

Average: 7.6(10 votes)

Niebezpieczny khat. Afrykański narkotyk przemycany do Polski

$
0
0
Zajęte dopalaczami media dawno już nie straszyły nas żadnymi roślinami. Wam też tego brakowało?

Kategorie

Niebezpieczny khat. Afrykański narkotyk przemycany do Polski

pokolenie Ł.K.

Ketamina, grzybki, mefedron, GHB, khat - jakie były efekty delegalizacji tych substancji w UK?

$
0
0

Mająca wkrótce wejść w życie delegalizacja wszystkich legalnych substancji psychoaktywnych zapowiada się jako wielki pierdolnik. O ile nie ma wątpliwości, że substancje objęte Ustawą o Substancjach Psychoaktywnych w większości nie są odpowiednie do spożycia przez ludzi, o tyle rządowy pomysł nałożenia całkowitego zakazu w zasadzie na wszystko (wyłączając alkohol czy tytoń), co wpływa na ludzki mózg, został skrytykowany z wielu powodów, włączając a) oddanie pełnej kontroli ulicznym dilerom oraz b) fakt, że jest to niemal całkowicie niewykonalne.

Co więcej — i to akurat powinno być oczywiste, biorąc całą historię polityki narkotykowej — delegalizowanie narkotyków nigdy nie powstrzymuje ludzi przed ich przyjmowaniem. Organizacje zajmujące się profilaktyką i wsparciem uzależnionych ostrzegają, że użytkownicy już teraz magazynują niektóre substancje, zanim zostaną one zdelegalizowane, Kenny Malcolm z Alcohol and Drugs Action wskazuje zaś, że ludzie po wejściu zakazu w życie ludzie będą po prostu zamawiać towar przez internet.

Termin wejścia ustawy w życie został przesunięty, ponieważ prawodawcy zastanawiają się jak sprawić, by w ogóle mogła być ona egzekwowana. Aby jednak spróbować przewidzieć, jak będzie ona wpływać na wzorce rozpowszechniania i używania narkotyków, gdy w końcu zacznie funkcjonować, zapytałem Mark Dempstera z organizacji Release co się działo, gdy zakazami objęto pięć innych narkotyków - mefedron, grzybki halucynogenne, GHB, ketaminę i khat.

Mefedron, zakazany w kwietniu 2010 roku

Przygotowanie do wprowadzenia zakazu: Ludzie mieli dużo czasu na zgromadzenie zapasów mefedronu, zanim zakaz wszedł w życie, toteż tak właśnie postąpili. Może się wydawać dziwne, że użytkownicy były tak dobrze przygotowani, zważywszy, że jedną z cech nadużywania mefedronu jest notoryczne nieoszacowywanie potrzebnej ilości, co wiąże się zazwyczaj z koniecznością powrotu do sprzedawcy po więcej... i tak w kółko, w 48-godzinnym cyklu — ale tak właśnie się stało.

Bezpośrednio po wprowadzeniu zakazu: Nadal powszechnie dostępny online i u dilerów, którzy nabyli ogromne jego ilości, zanim został zbanowany, mefedron pozostał przez jakiś czas popularny; niski w tym czasie poziom czystości MDMA i kokainy sprawiał, że wielu amatorów narkotyków rekreacyjnych nadal używało go jako zamiennika dla tych substancji. Jego czystość pozostała wysoka, ale – co nie jest niczym zaskakującym, biorąc pod uwagę, że w porównaniu z dostępnością przed wprowadzeniem zakazu podaż spadła — stał się znacząco droższy.

Efekty krótkoterminowe: Kilka miesięcy po wprowadzeniu zakazu czystość mefedronu zaczęła spadać, podczas gdy czystość MDMA i kokainy wzrosła, co sprawiło, że cześć konsumentów powróciła do tych środków.

Efekty długoterminowe: Skala użycia mefedronu spadła dość gwałtownie niedługo po tym, jak zakaz wszedł w życie, a łagodniejsza tendencja spadkowa utrzymuje się nadal. Jednakże wg. Release najbardziej prawdopodobną przyczyną tego stanu rzeczy jest dynamika rynku narkotyków – jakość MDMA prezentuje się coraz lepiej, w przeciwieństwie do coraz bardziej gównianego mefedronu - a nie zmiany w prawie. Odnotowano również wzrost liczby osób podających sobie narkotyk dożylnie, co można po części tłumaczyć wzrostem popularności "chemsex" - napędzanych narkotykami homoseksualnych seks-imprez - gdzie mefedron jest szczególnie popularny, obok GHB i amfetaminy.

Grzybki, zakazane w lipcu 2005 roku

Przygotowanie do wprowadzenia zakazu: W miastach użytkownicy gromadzili zapasy grzybów, gdy ich sprzedawcy starali się pozbyć posiadanych zapasów, na obszarach wiejskich natomiast nadal zbierali je świeże — najpewniej dlatego, że trudno jest przyłapać kogoś na zbieraniu grzybów w polu pośrodku niczego.

Bezpośrednio po wprowadzeniu zakazu: Brak zauważalnych zmian.

Efekty krótkoterminowe: Dempster zauważa, że niektórzy użytkownicy zaczęli przestawiać się z egzotycznych grzybów na gatunki występujące w Wielkiej Brytanii, ponieważ te były łatwiejsze do zdobycia – i w pełni darmowe, jeśli zbierać je samodzielnie.

Efekty długoterminowe: Z Crime Survey for England & Wales (prowadzonej przez brytyjski urząd statystyczny ankiety dotyczącej przestępczości – przyp. tłumacza) wynika, że wskaźnik używania magicznych grzybków od 2005 roku zmniejszył się o połowę, z 3% respondentów w wieku 16-24 zgłaszających ich stosowanie w ciągu danego roku, do 1,5%. Jednak rzecznik Release powiedział mi, że statystyki te są problematyczne, ponieważ pochodzą z badań gospodarstw domowych, a jest to sposób prowadzenia badania, w którym często pomijani są studenci. Biorąc zatem pod uwagę, że są oni jedną z grup, w których konsumowanie grzybów jest najbardziej prawdopodobne, idea, że wyniki te oznaczają faktyczny spadek użycia grzybów, jest wątpliwa. Release wskazuje również, że większość ludzi, którzy biorą po grzyby halucynogenne, robi to okazjonalnie w celach doświadczalnych, a nie w ramach wzoru długotrwałego użytkowania, co oznacza, że w odniesieniu do większości użytkowników jest mało prawdopodobne, aby miały na nich istotny wpływ zmiany w ustawodawstwie.

GHB, zakazane w lipcu 2003 roku

Przygotowanie do wprowadzenia zakazu: Release nie ma zbyt wiele danych na temat rekreacyjnego zażywania GHB przed wprowadzeniem zakazu, ponieważ był to środek naprawdę popularny tylko w stosunkowo niewielkich kręgach. Z tego samego powodu niewiele wiadomo o jego rynku, poza tym, że był bardzo mały. Tak czy inaczej – Dempster nie odnotował w związku z planowanym zakazem żadnych zmian.

Bezpośrednio po wprowadzeniu zakazu: Wg. Dempstera nic się nie zmieniło.

Efekty krótkoterminowe: Dempster wskazał, że GHB stosowany był przede wszystkim przez stosunkowo niewielką liczbę ludzi w społeczności gejowskiej, toteż krótko po tym, jak zakaz wszedł w życie, osoby z tej społeczności zaczęły czuć, że są traktowane jak przestępcy.

Efekty długoterminowe: Według Release niszowy charakter rynku GHB oznacza, że jest mało prawdopodobne, by wystąpiły w nim istotne zmiany. Nastąpił jednak wzrost użycia GBL – substancji chemicznie podobnej, która zmienia się w GHB po spożyciu – dopóki i ono nie zostało zakazane w roku 2009. Dempster uważa, że zakaz mógł być dla niektórych ludzi przesłanką do przestawienia się na narkotyki łatwiejsze do zdobycia, ale nie miał większego wpływu na ogólny poziom używania substancji. GHB, podobnie jak mefedron, popularne jest obecnie na scenie chemsex.

Ketamina, zakazana w styczniu 2006 roku

Przygotowanie do wprowadzenia zakazu: Wg. Dempstera i Release — brak zauważalnych zmian. Chociaż na temat stosowania ketaminy przeprowadzono kilka sondaży zanim stała się narkotykiem Klasy C, nie były one wystarczająco dokładne, aby wynikały z nich jakiekolwiek znaczące dane. Badanie przeprowadzone w 2001 roku wykazało, że 20 procent używających narkotyków respondentów napotkanych w klubach nocnych używało ketaminy – dobór grupy dość dziwnie określony, niemniej pokazuje to, że narkotyk był w tym czasie dość popularny.

Bezpośrednio po wprowadzeniu zakazu: Brak zauważalnych zmian wzorców użytkowania. Brak znaczących zmian w czystości.

Efekty krótkoterminowe: Użycie podwoiło się między rokiem 2006 a 2008, jeśli więc zakaz miał za zadanie powstrzymać ludzi przed używaniem substancji – porażka jest tu dość spektakularna.

Efekty długoterminowe: Użycie substancji w latach 2006-2015 wzrosło z 0,8% do 1,4%, przy czym ketamina została przeklasyfikowana i trafiła do narkotyków Klasy B w 2014 roku po tym, jak okazało się, że intensywne jej użytkowanie wiąże się z poważnymi skutkami zdrowotnymi; pewna liczba użytkowników przeszła operacje usunięcia pęcherza, podczas gdy inni zmarli wskutek długoterminowych efektów oddziaływania narkotyku na organizm.

Khat, zakazany w czerwcu 2014

Przygotowanie do wprowadzenia zakazu: Brak zauważalnych zmian.

Bezpośrednio po wprowadzeniu zakazu: Wiele brytyjskich "domów khatu"— będących zasadniczo świetlicami dla ludzi z Półwyspu Somalijskiego, gdzie powszechnie żuje się khat — zamknięto lub też przestawiły się one na sprzedaż kawy.

Efekty krótkoterminowe: Cena khatu zaczęła iść w górę, a świeży khat stał się rzadziej spotykany. Niektórzy użytkownicy przestawili się z khatu na alkohol. Coraz bardziej popularny zaczął stawać się khat suszony i sproszkowany.

Efekty długoterminowe: Khat kosztuje obecnie do 230£ za kilogram, w porównaniu z ceną 12 £ za kilogram przed zakazem. Istnieją doniesienia o hospitalizacjach związanych z korzystaniem z suszonego khatu. Dempster zwrócił uwagę, że coraz więcej ludzi ze społeczności wywodzących się z Etiopii i Somalii, którzy w innym wypadku zostaliby zaklasyfikowani jako praworządni obywatele, znalazło się po złej stronie prawa ze względu na korzystanie z khatu. Release podkreśla fakt, że zakaz dostarcza obecnie władzom pretekstu do zatrzymywania i rewidowania młodych Somalijczyków.

§

Podsumowując: skutki zakazania tych substancji wahają się od "bardzo niewielkich" do "skrajnie negatywnych". Kontrola oddana ulicznym dilerom, społeczności mniejszościowe poddane kryminalizacji, rynek zalany zanieczyszczonymi i gorszymi narkotykami. Co najważniejsze: oprócz magicznych grzybków — a dane ich dotyczące opierają się na wątpliwym co do metody badaniu— zdelegalizowanie tych środków nie powstrzymało nikogo przed ich przyjmowaniem. W przypadku ketaminy liczba użytkowników w istocie wzrosła.

Brytyjscy prawodawcy ma za sobą długą historię parcia naprzód połączonego z zupełnym ignorowaniem rad ekspertów do spraw narkotyków, którym płacą za doradzanie, a Ustawa o Substancjach Psychoaktywnych nie przynosi w tej materii żadnej zmiany. Można by zatem żywić nadzieję, że może chociaż pamięć o tych porażkach będzie stanowiła jakiś rodzaj bufora przeciw temu uporowi – jednakże, niestety, wygląda na to, że jest to po prostu kolejna rzecz, którą ignorują.

Tagi

Źródło

Vice News UK
Nick Chester

Źródło internetowe

Tłumaczenie

pokolenie Ł.K.

Skrót grafiki

Oceń treść:

Average: 7.3(3 votes)

Narkotyki mam w nosie, czyli ciemna strona Oslo

$
0
0

Oslo od wielu lat znaj­duje się na liście miast naj­go­rzej radzą­cych sobie ze zwal­cza­niem nar­ko­ma­nii. Widok defi­lu­ją­cych po uli­cach cen­trum hero­ini­stów o zapa­dłych twa­rzach i trans­pa­rent­nych, pona­kłu­wa­nych skó­rach nikogo już nie dziwi. Kluby i bary pełne są dile­rów han­dlu­ją­cych bia­łym prosz­kiem oraz sze­ro­kim wachla­rzem pigu­łek, a w kon­kret­nych dziel­ni­cach mia­sta potrzeba jedy­nie chwili, by zdo­być coś do pale­nia.

Kategorie

Narkotyki mam w nosie, czyli ciemna strona Oslo

pokolenie Ł.K.

Jan Paweł II poszedłby siedzieć

$
0
0

W ubiegłym miesiącu zakazano w Polsce kolejnych dopalaczy: tym razem padło m.in. na popularne 4-CMC, znane również pod mało apetyczną nazwą „klefedron”. Zostały wam jakieś resztówki sprzed miesiąca? Spokojnie. Nie macie się czego obawiać. Chyba, że planujecie tym handlować.

Chociaż wobec klasycznych dragów (czyli m.in. amfetaminy, marihuany, heroiny) mamy najsurowsze prawo w Europie, to mało kto wie, że w Polsce posiadanie narkotyków, które weszły na rynek po 2015 roku, nie jest karalne. Dlaczego jedne środki zmieniające świadomość, na czele z tytoniem i alkoholem, pozostają dozwolone, a posiadanie innych jest zakazane? Można też zapytać, co mamy na myśli, kiedy dziś używamy słowa „narkotyki”? Substancje psychotropowe, środki odurzające, środki zastępcze, lecznicze, nowe substancje psychoaktywne, napoje energetyczne?

Teoretycznie, na ocenę tego, czy dana substancja jest legalnie dostępna, czy nie, wpływają m.in. koszty zdrowotne, społeczne i ryzyko uzależnienia.

Przyjrzałem się różnym listom substancji zakazanych z bliska i szczerze mówiąc, nie do końca widać tam większy sens.

Weźmy za przykład taki lotos błękitny, kwiat snów (i kosmetyków). Próżno szukać doniesień o jego toksyczności, a od 3 kwietnia 2009 roku za sprawą nowelizacji Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii zarówno jego posiadanie, jak i obrót w postaci rośliny żywej lub suszu, nasion, wyciągów oraz ekstraktów są zakazane.

Tymczasem muchomory czerwone, które w sklepach z dopalaczami sprzedawano w jointach, można nadal zbierać. Od czego więc tak naprawdę zależy ocena zakazanych substancji? W jaki sposób określany jest potencjał rekreacyjny różnego rodzaju narkotyków? Czy wreszcie nie jest absurdem, że Papieżowi Polakowi Janowi Pawłowi II mogłoby grozić aresztowanie, gdyby w Polsce spróbował substancji, którą raczył się podczas pielgrzymki na Samoa?

Bierzemy od zawsze

Nie wszystkie substancje są narkotykami. Chociaż gałką muszkatołową można się nieźle porobić, to sięgające po nią zdesperowane dzieciaki raczej nie zaczną używać jej nałogowo i okradać rodziców, żeby zdobyć hajs na kolejną działkę. Inaczej sprawa się ma na przykład z kokainą. Jej wciąganie bez wątpienia mocno zmienia świadomość użytkownika i jest bardziej ryzykowne niż gałka. Koka przez to budzi niepokój, czasem wręcz panikę, chociaż warto zauważyć, że jej liście (podstawowe źródło kokainy) nie budzą w Kolumbii wielkich kontrowersji. Dopiero produkcja oczyszczonej chemicznie kokainy urasta do rangi problemu. Tak jak w latach 80., kiedy ludzie Pablo Escobara zaczęli na skalę przemysłową wysyłać koks do Miami.

Europa, w tym Polska, nie jest gorsza od Kolumbii i również ma tysiąclecia doświadczeń z tzw. środkami etnobotanicznymi.

Od Meksyku po Syberię szamani używali muchomora czerwonego (łac. amanita muscaria). „Jedzą niektóre grzyby w kształcie muchomora, i później są pijani bardziej niż od wódki i jest to dla nich najlepszy rodzaj uczty” – już w XVII wieku o jakuckich szamanach pisał polski podróżnik Adam Kamieński Dłużyk. Po wysuszeniu muchomor wywołuje intensywne, psychodeliczne wizje.

W grobowcach kujawskich sprzed ponad 5 tys. lat polscy archeologowie odkryli nasiona konopi, a już Herodot w 5 wieków przed narodzinami Chrystusa opisał, jak cannabis używali Scytowie – zarówno do szycia ubrań, jak i oczyszczenia siebie w dymie. Konopie indyjskie były w Europie i Azji powszechne tak długo, aż zaczął je wypierać przywieziony przez Krzysztofa Kolumba z Ameryki tytoń. Istniejące szlaki handlowe zaczęła opanowywać roślina bardziej uzależniająca, tym samym bardziej opłacalna, co ukoronowało ustanowienie prohibicji w XX wieku.

Obawy budzi człowiek

W Stanach Zjednoczonych opium, popularne wśród sprowadzonych do budowy kolei Chińczyków, zostało zakazane po raz pierwszy w 1875 roku w San Francisco. W 1887 decyzją kongresu już tylko Amerykanie mogli je sprowadzać i zażywać. W 1762 roku w Wirginii, rolnik, który nie uprawiał konopi, mógł się liczyć z grzywną. Wkrótce jednak wraz z nadejściem epoki tkanin syntetycznych cannabis stały się diabelskim zielem czarnych jazzmanów i meksykańskich imigrantów. Podpisaną 199 lat później Jednolitą Konwencję o Środkach Odurzających ONZ otwierała już jakby inna roślina: marihuana. W ten sposób w USA oraz chociażby Bułgarii zakazano nawet upraw przemysłowych.

W Polsce dopiero w latach 80. rząd generała Wojciecha Jaruzelskiego zidentyfikował narkomanię jako osobny problem społeczny (wcześniej toksykomanów leczono w zakładach psychiatrycznych, jeśli w ogóle), wskazując na inspirujących się zachodnią kulturą krajowych hippisów. W tym dopiero kontekście konopie, choć w PRL potężnie kontraktowane na potrzeby przemysłu włókienniczego, zostały wyodrębnione w parze z makiem wysokomorfinowym jako narkotyki. Zaczęliśmy wojnę i przez chwilę wydawało się, że popyt uda się w ten sposób ograniczyć.

Nigdy jednak nie byliśmy dalej od zwycięstwa niż dziś.

Wraz z rozwojem Internetu i globalizacją rynek dostępnych środków tylko się rozwinął. W 2000 roku Polska obrała kurs na politykę zero tolerancji i wykreślono z Ustawy o Przeciwdziałaniu Narkomanii depenalizację posiadania narkotyków, wymuszając na konsumentach poszukiwanie legalnych zamienników. Starannie dbano o utrzymanie akcyzowego monopolu państwa aż sytuacja wymknęła się z pod kontroli w 2008 roku, gdy na ulicach pojawiły się pierwsze sklepy „kolekcjonerskie” z dopalaczami.

W związku z lawinową podażą, rosnącym popytem – jak i liczbą hospitalizacji – przystąpiono do kryminalizacji całego asortymentu sklepów, które szczyciły się mienić "legalną alternatywą dla niebezpiecznych substancji narkotycznych" (ta „legalna alternatywa” oznacza 18 zgonów i 304 hospitalizacje z pierwszych dwóch lat). Na rynku zaczęły zastępować je coraz mniej znane środki.

Choroba lokomocyjna nie dla małolatów

W 2009 roku w pierwszej z serii kilku nowelizacji wycofano ze stacji benzynowych lek na chorobę lokomocyjną Aviomarin (ku zdziwieniu producenta), zakazano też dziesiątków syntetyków, jak i bez rozróżnienia na ekstrakty 17 roślin z całego świata, które służyły głównie jako nasączany nośnik syntetycznych kannabinoidów. Same mogą być stosowane w diecie, do snu, czy w celach zdrowotnych.

Te nieopatentowane substancje nie znalazły żadnego lobby, skłonnego je reprezentować i w ten oto sposób Polska stała się jedynym krajem, który zdelegalizował np. kavę, inaczej pieprz metystynowy, leczniczą, przyprawową i relaksacyjną używkę z wysp Oceanii. Próbowała jej Królowa Wiktoria, entuzjastą jest premier Nowej Zelandii, pił ją Jan Paweł II, goszcząc na Samoa, czy niedawno sportowcy Fidżi na Olimpiadzie w Rio. W TVP nadal możemy obejrzeć, jak Wojciech Cejrowski zaleca picie kava kava dzieciom i młodzieży.

Fali zakazów nie oparła się również Czuwaliczka jadalna, inaczej khat, żute dość powszechnie na Półwyspie Arabskim i we wschodniej Afryce liście o lekko stymulującym działaniu. Khat nigdy nie będzie drugą koką, bez powodzenia można szukać doniesień o choć jednym ekstrahującym go laboratorium. Używka ta nie jest praktycznie znana poza środowiskiem imigrantów z Etiopii, Somalii i Jemenu. W praktyce, jak mówi Mark Dempster z brytyjskiej organizacji Release, prawo służy za pretekst do zatrzymywania i kontroli osobistych młodych czarnoskórych osób.

Kolejna zakazana substancja: Kratom. Jest substancją o łagodnym opioidowym działaniu, ma walory uspokajające. Stosowany bywa w wychodzeniu z uzależnienia od cięższych opiatów, przy czym jest niezwykle trudny do przedawkowania, ze względu na potężnego kaca, którego powoduje, na długo zanim poważnie zaburzy funkcje organizmu. Ilość wszystkich udokumentowanych zgonów nie przekracza rocznej liczby ofiar wypadków w trakcie jazdy konnej.

Zwrot w Polsce

Od 2010 roku państwa Unii Europejskiej, pod wrażeniem działań nadwiślańskiego Sanepidu, korzystają z polskiego wynalazku, wyrażenia „środki zastępcze”. Stosując tą definicję ad hoc, wycofują produkty z rynku, zanim poszerzą katalog substancji psychotropowych lub odurzających, co może trwać latami. Jak czytamy w raporcie Dopalacze 2014, „obecnie, objęcie danej substancji zakazem w UE zajmuje przynajmniej dwa lata. W przyszłości Unia będzie w stanie wprowadzić́ taki zakaz w ciągu zaledwie 10 miesięcy” lub natychmiastowo na okres 12 miesięcy. Jedynie szczególne przypadki mogą być objęte przepisami prawa karnego.

W 2015 nastąpił w tym duchu w Polsce zwrot i uchwalono nową metodę walki z narkotykami – poprzez rozporządzenia ministra zdrowia.

Do tej pory wycofane środki zastępcze decyzją Sejmu dopisywane były do ustawy (po zasięgnięciu opinii ekspertów wojewódzkich, Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii oraz Rady ds. Przeciwdziałania Narkomanii przy Prezesie Rady Ministrów). Krajowe i zagraniczne badania, raporty toksykologiczne i w końcu doświadczenia policji i lekarzy motywowały posłów do coraz ostrzejszej walki w wojnie, którą narkotyki zdają się wygrywać.

Obecnie na podstawie uchwał Zespołu do spraw oceny ryzyka zagrożeń dla zdrowia i życia ludzi związanych z używaniem nowych substancji psychoaktywnych ministerstwo poszerza listę Nowych Substancji Psychoaktywnych, obrót którymi grozi na ogół wycofaniem produktu i grzywną, lecz nie więzieniem. Tak, dokładnie – posiadanie najmniejszej ilości mefedronu i innych środków dopisanych do ustawy przed 1 lipca 2015 grozi więzieniem, ale 4-CMC z najnowszego rozporządzenia czy innych środków zastępczych już nie.

Ta częściowa dekryminalizacja nie doczekała się jednak rewaluacji wycofanych wcześniej przez Sejm pośpiesznie produktów, rośnie natomiast sama lista niedozwolonych do obrotu substancji „o działaniu na ośrodkowy układ nerwowy” (tak brzmi definicja Nowej Substancji Psychoaktywnej). Nawet to jednak wychodzi fatalnie – np. klefedron (4-CMC) od uchwały Zespołu czekał rok (!) na samą publikacje rozporządzenia przez Ministra Zdrowia.

Można mieć też wątpliwości co do kompetencji członków Zespołu, specjalistów farmakologii, toksykologii, psychiatrii, nauk społecznych lub nauk prawnych. W miażdżącej opinii wydanej przez Instytut Psychiatrii i Neurologii nazwano projekt najnowszego rozporządzenia niedopracowanym i nieprofesjonalnym ze względu na nieprecyzyjny, niemedyczny i niegramatyczny język. Na przykład wymienia się tam zarówno omamy, jak i halucynacje, choć jest to to samo. Wszystko to uniemożliwia „wystawianie jednoznacznych opinii merytorycznych”.

Nigdy nie jest za późno

Narodowa panika dopalaczowa z 2010 roku paradoksalnie uchyliła drzwi do liberalizacji polityki narkotykowej. Ponieważ definicja „środków zastępczych” ledwo pozwala policji rozróżnić sklep z kawą i czekoladą od dilera, nie mogła zostać rozciągnięta do zakazu samego posiadania Nowych Substancji Psychoaktywnych. Takie jest też prawo Unii Europejskiej, której większość państw członkowskich widzi, jakie szkody wyrządza zbyt restrykcyjne prawo. Dziś jednak Naczelna Rada Lekarska rekomenduje utworzenie „białej listy” – dotyczącej zakazu obrotu wszystkich substancji psychotropowych o podobnej budowie i działaniu.

Polska jest liderem konsumpcji dopalaczy w Europie (ESPAD, 2015), tylko w ubiegłym roku odnotowano ponad 7 tysięcy hospitalizacji związanych z ich używaniem. Wzór mądrej regulacji moglibyśmy wziąć chociażby z Holandii, gdzie mniej się pali i wciąga niż w Polsce. Czy zamiast walki z narkomanią chcemy do końca ustąpić pola czarnemu rynkowi? Kiedy zaczniemy uczyć się na własnych błędach?

Tagi

Źródło

Krytyka Polityczna
Jerzy Afanasjew

Źródło internetowe

Skrót grafiki

Oceń treść:

Average: 10(6 votes)

Khat, ulubiony narkotyk w Etiopii (zdjęcia)

$
0
0

Po polsku nazywa się czuwaliczka jadalna, w Afryce mówi się na nią khat (czytaj "czat). To narkotyk powszechny w krajach Rogu Afryki, a także element kultury tego rejonu. Efekt jaki wywołuje porównywany jest do amfetaminowego, choć zdecydowanie słabszy.

W Etiopii na każdym kroku spotyka się ludzi żujących zielone liście. Jak szybko można się zorientować jest to bardzo popularna roślina: czat (ang. khat). Zazwyczaj kupuje się wiązkę gałązek. Najważniejsze by były świeże. Następnie z tej wiązki wyszukuje się odpowiedniej jakości listki. Opinie są różne: jedni mówią, że tylko te młode, dla innych nie ma to znaczenia. Świeżość jest kluczowa, gałązki starsze niż 48 godzin nadają się jedynie na karmę dla zwierząt. Przez ten czas aktywna jest w roślinie substancja z rodziny psychotropów: cathinone.

Na Wyżynie Etiopskiej, w okolicach Hararu i Awaday, mieszkańcy uprawiają czat na niespotykaną nigdzie indziej skalę. Gołym okiem widać, że jego uprawy wyparły kawę, choć Harar może poszczycić się własną jej odmianą. Region ten sąsiaduje z Dżibutii, Somalilandem, Putlandem i właściwą Somalią. Wszystkie te krainy zamieszkują ludy etnicznie będące Somalijczykami, a więc handel czatem pomimo formalnych granic ma się bardzo dobrze.

Każdego ranka świeżo zebrane dostawy trafiają na rynki miast i miasteczek. Przesyłki są starannie zapakowane, owinięte w bezbarwne foliówki, następnie zabezpieczone trawą i poukładane w wentylowanych kartonach. Wszystko to jest rozwożone od szóstej rano (w Etiopii w nocy nikt nie jeździ), zazwyczaj na dachach autobusów, minibusów czy naczepach. Na dostawy codziennie wyczekują różni sprzedawcy; czy to samego czatu czy też prowadzący małe butiki albo kawiarnie. Oni rozprowadzają go przez resztę dnia. Często widzi się też kobiety sprzedające go bezpośrednio na ulicy, obok bananów i mango, ten zazwyczaj pochodzi z przydomowych ogródków.

Z uwagi na warunki klimatyczne region ten produkuje podobno najlepszej jakości liście, które są poszukiwane i chętnie konsumowane również w sąsiednich krajach. Także codziennie rano startują samoloty z ładunkami czatu, choćby do Somali (nawet tej opanowanej przez Al-Szabab) czy Jemenu ogarniętego wojną domową albo rozwijającej się Kenii i do bogatych krajów na Półwyspie Arabskim. Kilka miesięcy temu podobne dostawy trafiały też do Wielkiej Brytanii, jednak kraj ten ostatecznie zabronił i uznał czat za niebezpieczny narkotyk.

Cena wiązki czatu, przeliczając na złotówki, zaczyna się od ok 4,5 zł, ale może być wyższa. Wszystko jest zależne od jakości, miejsca pochodzenia, a przede wszystkim pory dania. Najbardziej poszukiwane są świeże i aromatyczne listki, bo te zarazem zawierają najwięcej substancji psychotropowej.

Konsumpcja czatu sprowadza się do jego żucia, zwłaszcza tych najbardziej świeżych listków. Polega to na układaniu sobie gałki na dziąśle, pod policzkiem gdzie wchłania się najlepiej. Do tego popija się dużo wody i często przegryza orzechami arachidowymi. Początkowo gorzki w smaku, ściągający na języku po upływie ok. godziny wywołuje efekt pobudzania połączonego z euforią przez niektórych porównywany nawet do amfetaminy. Efekt i skutki jakie wywołuje czat, to początkowo brak zmęczenia, głodu, połączony z szybsza pracą serca, czy szybszym oddechem. Po jakimś czasie prowadzi do zaburzeń nastroju, snu, trawienia, wywołuje omamy, czy choroby wieńcowe i psychiczne. Widoczny ślad żucia czatu to zazielenione zęby. Podobno policja podczas kontroli drogowej potrafi na tej podstawie stawiać zarzuty i wypisywać mandaty.

Właśnie z uwagi na właściwości pobudzające, czat często używany jest w trakcie pracy, w czasie największego gorąca. Zdarza się że urzędnicy, robotnicy i ludzie wielu innych profesji, aby się odprężyć, sięgają właśnie po czat zarówno podczas jaki i po pracy.

W innych regionach Etiopii uprawy i konsumpcja czatu mają się podobnie dobrze, jednak nie przybiera to tak masowej skali jak w okolicach Hararu. Same władze Etiopii nie są specjalnie zainteresowane zwalczaniem tego, jakże intratnego, źródła dochodu mieszkańców. Etiopia to jeden z najbiedniejszych krajów świata i prowadzenie wojny narkotykowej, mogłoby wywołać wielkie niezadowolenie, a nawet doprowadzić do przewrotu. Zwłaszcza, że w Afryce władzę zazwyczaj sprawuje jedna grupa etniczna, dominując nad pozostałymi. W Etiopii jest podobnie.

Nie jest trudno spotkać także uzależnionych od czatu. Najbardziej widoczni są ludzie żyjący na ulicy, często dzieci, wszyscy uzależnieni od codziennej dawki cathinonu. Jednak sporo uzależnionych ma rodziny, a uzależnienie wpędza ich w spiralę długów. W okolicach Hararu spotkać można wyjątkowo dużo ludzi z objawami przypominającymi choroby psychiczne, w większości to ofiary czatu.

Tagi

Źródło

National Geographic Polska
Marcin Ziółkowski

Źródło internetowe

Skrót grafiki

Oceń treść:

Average: 10(4 votes)

Historia narkotyków

$
0
0

Opium

W historii narkotyków niewiele było środków, którymi odurzano się lub które służyły jako używki toksyczne. Prawdopodobnie najstarszymi znanymi narkotykami są opium, marihuana i kokaina. Później używano alkoholu i tytoniu, które były i pozostały ulubionymi i często tolerowanymi narkotykami w wielu krajach, zwłaszcza europejskich.

Mak (Papaver somniferum album) jako podstawowy surowiec opium był znany Sumeryjczykom, Egipcjanom, Persom, Chińczykom i Hindusom. Jego ojczyzną było dorzecze Eufratu i Tygrysu. Tablice gliniane Sumeryjczyków sprzed 7 tysięcy lat i papirus z ok. 1550 r.p.n.e. zawierają wykaz 700 medykamentów stosowanych w państwie faraonów przeciwko różnym chorobom. Wśród nich jest wymienione opium. Sumeryjczycy już na 5 tysięcy lat przed naszą erą znali sposób otrzymywania i zażywania opium. Mak był uprawiany w Azji Mniejszej, Egipcie, Persji i w starożytnej Grecji.

Staroegipskie papirusy podają, że ówcześni lekarze stosowali opium jako środek uśmierzający ból. Opium znane było w krajach basenu Morza Śródziemnego od wieków jako środek "zdolny powstrzymywać dzieci od zbyt silnego krzyku".

W Europie mak jest znany od ok. 4 tysięcy lat. Liczne wykopaliska archeologiczne świadczą o tym, że wiele lat przed naszą erą były znane uspakajające właściwości opium. Umieszczanie na starych wizerunkach maku razem z kłosami zbóż i ziół leczniczych świadczy o dużym szacunku dla tej rośliny.

Grecki przyrodnik Teofrast(370-287) opisał, jak stosować sok z maku na różne choroby i dolegliwości; zalecał go również jako skuteczny środek przeciwko chorobom kobiecym . Homer (VIII w. p.n.e.) w IV księdze "Odysei" wspomina o napoju, "który znosi ból, kłótnie oraz daje zapomnienie krzywd". Opium było stosowane jako środek kojący bóle i kłopoty.

Cezar Marek Aureliusz, którego lekarzem był Galen, należał do bardziej znanych narkomanów pijących codziennie miksturę opiumową. Jeszcze na przełomie XV i XVI w. Paracelsus zalecał preparat z opium pod nazwą Laudanum jako środek leczniczy - eliksir życia. Opium w ciągu wieków przyjmowało różne nazwy, m.in.: mekonin, diakodon, thebaicum, laudanum itp.

Jeszcze w XVII w. znany angielski lekarz Thomas Sydenham powszechnie stosował opium w swej sztuce lekarskiej. W XVIII w. opium należało do lekarstw jako "cudowny lek", stosowany w leczeniu chorób wenerycznych, w chorobach raka, biegunkach, przy tężcu, w kamicy żółciowej, tyfusie, przy porodach, bólach zęba oraz wielu innych chorobach i uszkodzeniach.

W VIII w. wraz z muzułmańską ekspansją mak i opium dostały się do Indii i Chin - początkowo jako lek. Znany podróżnik Marco Polo (1254-1323) wspomina o dalekowschodnich plemionach odurzających się opium. Około 1500 r. zwyczaj używania opium rozszerzył się w Turcji i krajach Bliskiego Wschodu.

W Chinach zwyczaj palenia opium tak bardzo rozpowszechnił się w XVII w., że w 1729r. cesarz Yung Ching wydał pierwszy zakaz palenia i sprzedarzy opium. Chiny broniły się przed importem opium, który Anglicy przywozili z Indii. Historia zanotowała aż trzy wojny opiumowe, które miały miejsce w chinach w latach 1839-1860. Pomimo pozornego zwycięstwa Chińczycy byli zmuszenie zezwolić na ograniczony import opium, który wzrastał w bardzo szybkim tempie; z 40 tysięcy beczek w 1840r. do 180 tysięcy beczek 1886r. Liczba palaczy opium wzrosła z 2 milionów w 1858r. do 100, a nawet 120 milionów w 1878r. Dopiero w 1906r. brytyjczycy próbują ograniczyć "moralnie nieuzasadniony" handel opium, jednak Chińczycy już od dawna produkowali własne opium nawet mimo kary śmierci (tylko w 1934r. 263 przypadki)

Pochodne opium - morfina, kodeina i heroina - rozpoczęły swoją historię w XIXw. Dwa opiumowe alkaloidy - morfinę i kodeinę - wykryto w początkach XIXw. W 1804 r. padernborski lekarz F. Sertuerner wyodrębnił morfinę; w 1832r. wyizolowano kodeinę, a w 1898r. uzyskano najsilniejszy i najbardziej groźny narkotyk - heroinę.

Morfina, jako środek 10-krotnie silniejszy od swojego pierwotnego produktu - opium, cieszyła się większym od niego uznaniem, ale miała także większą zdolność uzależniania. Na ironię zastosowano ją najpierw do leczenia nałogowych opiumowców.

[...]

Morfinizm rozwinął się bardzo szybko w XIX stuleciu i w pierwszej połowie XXw. W wyniku prowadzonych wojen w Europie i Stanach Zjednoczonych. Rannym w szpitalach bardzo często wówczas aplikowano morfinę jako środek przeciwbólowy. Wskutek zażywania morfiny wytworzyło się uzależnienie od tego środka, zwane morfomanią, albo chorobą wojskową. Jednak to nie zdyskredytowało na rynku innych narkotyków, takich jak laudanum i kodeina. Dowolnie mieszane z alkoholem stanowiły one dla pacjentów podstawowe składniki leczenia oficjalnej medycyny. Co gorsza, nadużywanie narkotyków pod koniec XIXw. porównywano do alkoholizmu i niektórzy lekarze polecali je jako mniej niebezpieczny środek zastępczy zamiast alkoholu.

[...]

W tym okresie nie było jeszcze restrykcji dotyczących sprzedaży i używania tych środków. Narkotyki można było stosunkowo łatwo nabyć i nie były one drogie.

Wykryty pod koniec XIXw. nowy środek narkotyczny, pochodna morfiny - heroina, była ostatnim etapem w historii odkryć środków opiumowych. Historia heroiny datuje się od 1874r. Chemik angielski C.R. Alder uzyskał ją na drodze syntezy w St. Marys Hospital w Londynie. Do 1890r. przeprowadzono wiele badań na zwierzętach i ludziach. W 1898r. farmaceuta H. Dresser nazwał wykryty związek heroiną i stwierdził, że jest ona dobrym środkiem na kaszel, zapalenie oskrzeli, gruźlicę, astmę. Stwierdził również, że heroina usuwa objawy morfinizmu. W tym samym roku niemiecka farmaceutyczna firma Bayer wprowadziła heroinę na rynek jako środek przeciwbólowy i uspakajający. Heroina wydawała się idealnym środkiem w leczeniu różnych chorób, zupełnie nie powodującym uzależnienia.

Chociaż heroina była umieszczona na liście leków w amerykańskiej farmakopei w latach 1910-1920, to jednak wkrótce powstała dyskusja na temat jej przydatności leczniczej. Ukazało się wiele publikacji wykazujących jej szkodliwość. W 1920 r. po zbadaniu problemu wycofano ją ze szpitali, a nieco później z leczenia. W Stanach Zjednoczonych od 1914 r. "Ustawa Harrisona" czyniła narkotyki środkiem nielegalnym, zakazywała ich używania, z wyjątkiem sytuacji, kiedy były one przepisane przez lekarza. W tym okresie Stany Zjednoczone miały już problemy związane z narkomanią, a nowe ustawy wcale nie zlikwidowały tego zjawiska. Zaczął się rozwijać czarny rynek, a wraz z nim powstał nowy problem - przestępczoć z przyczyn narkomanii.

Konopie indyjskie

Drugim powszechnie znanym w historii narkotyków surowcem jest roślina o nazwie konopie indyjskie (Cannabis indica). Konopie są podstawą do produkcji haszyszu i marihuany. Konopie były znane już w Chinach od przeszło 5 tysięcy lat. Już w indyjskich Wedach (Atharwaweda) jest wzmianka o konopiach indyjskich. Ich odurzające działanie jest wymienione także w Awestach - świętm zbiorze pism perskich (VI w. p.n.e.). Grecki historyk Herodot (V w. p.n.e.) wspomina o zażywaniu konopii przez Scytów - ludność irańską, koczowniczą, żyjącą nad morzem kaspijskim w VIII w. p.n.e. Również źródła asyryjskie, sięgające VII w. p.n.e., mówią o haszyszu, nazwanym przez nich qunubu albo qunabu i stosowanym w czasie ceremonii religijnych. Wyżej wspomniani Scytowie używali konopii nie tylko do produkcji włókien, lecz także jako środka wywołującego ekstazę. Od VII w. kanabis rozszerzył się z Persii na kraje Syrii i Egiptu. Grecy nazywali konopie - kanabos, być może od skutków, jakie wywoływał kanabis (gr. kanabos - hałas, krzyki, łomot). Farmacutom chińskim kanabis znany był już w III w. naszej ery.

Konopie były używane od wielu tysięcy lat w starożytnej medycynie Wschodu jako środek duchowej inspiracji. W wielu szkołach wschodnich ten środek był stosowany jako "duchowy przewodnik do nieba", o czym wspominają hinduskie źródła Atharwaweda i Rigweda.

Arabskie "Baśnie z tysiąca i jednej nocy", pisane ok. X w. naszej ery, wspominają o różnych sposobach używania haszyszu. W XI w. Hassan I-Sabbah założył sektę ismaelitów morderców - haszyszowników, którzy używali haszyszu do stosowania terroru i morderstw. Być może, dlatego też w XIV w. spotykamy się z ostrymi restrykcjami za używanie tego narkotyku. W tym samaym wieku emir Soudoun Scheikouni donosił, że rozkazał w Djeneinma wyrwać wszystkie rośliny kanabisu, sadzących je uwięzić, a wszystkim używającym ich wyłamać zęby (co pewnie niektórzy i dziś chętnie by zrobili).

W okresie między XI a XV w. haszysz rozszerzył się na Afrykę Północną i inne kraje Morza Śródziemnego. Hiszpańscy koloniści przywieźli go ok. połowy XVI w. do Ameryki Środkowej i Meksyku. Meksyk stał się w późniejszych czasach punktem wyjścia do przybierającego na sile rozszerzania się marihuany w Stanach Zjednoczonych. Tak bowiem w tym kraju nazywano haszysz *. Obecnie produkty konopi (oprócz alkoholu) są najbardziej rozpowszechniomymi środkami odurzającymi. Liczbę konsumentów haszyszu i marihuany szacowano w 1955r. na 200 - 300 milionów osób.

Kokaina

Według starego podania indiańskiego, pierwszy ink, założyciel dynastii i Cesarstwa Inków, legendarny Manko Kapak syn Boga Słońca, zstąpił kiedyś z gór koło jeziora Titicaca w Peru do ludzi i przyniósł boską roślinę, aby "rozweselała smutnych, zmęczonym i wyczerpanym dodawała nowych sił oraz nasyciła głodnych". Ta roślina znana jest pod nazwą "koka" (Erythroxylon coca). Jest to krzew albo małe drzewo wysokości 1-5 m., o żywozielonych liściach kształtu jajowatego. Roślina pochodzi z Andów (Peru, Boliwia). Obecnie kokę uprawia się także na Jamajce, Sumatrze, na Madagaskarze, w Indonezji, Australii, lecz głównie w Ameryce Południowej. Znanych jest ok. 200 odmian gatunku Erythroxylaceae.

Inkowie prawdopodobnie używali liści koki wyłącznie do obrzędów religijnych, a uprawa koki w innym celu była karana. Kto wstępował do kokainowego gaju, na znak czci powinien przyklęknąć. Liście początkowo były używane przez najwyższych kapłanów i przewodników religijnych jako pomoc w poszukiwaniu prawdy. Roślina cieszyła się przymiotami boskimi, liście koki weszły do herbu królewskiego, a pierwsza królowa Inków nazywała się "Mama Cuca".

Roślina koki była póżniej uprawiana przez zwyczajnych ludzi, którzy żyli i pracowali w okolicach górzystych i żuli jej liście w celu usunięcia zmęczenia wywołanego brakiem tlenu. Liści używano również w celu doznania osobistej przyjemności i wywołania miłych przeżyć podczas spotkań w grupie.

Wyczerpująca praca, duże odległości pokonywane przez podróżnych w Ameryce Południowej stawały się znośne dzięki żuciu tzw. "cocada" - zwijanych liści koki z wapnem gaszonym. Dają one poczucie euforii i wzrastającej siły, trwające ok. 40 minut. Cocada oznaczała również dystans przebytej drogi w ciągu 40 minut pod wpływem działania liści koki (ok. 2-3 km); analogicznie można z tym porównać mierzone fajkami przez naszych górali dległości w górach.

Kiedy w XVI w. Hiszpanie podbili Peru, stwierdzili, że uprawa koki i jej zażywanie były na tym obszarze zakazane. Zakazy były jednak mało skuteczne i nadal koka była rozpowszechniana. Liście koki żuli Indianie w dawnych wiekach i dziś Indianie oddają się kilka razy dziennie umiarkowanemu żuciu liści koki, i to zarówno mężczyźni jak i kobiety. Jeżeli Indianin chce mieć większą przyjemność w żuciu, to oddala się, by w samotności spędzić kilka dni, praktycznie bez jedzenia; żuje tylko liście i pogrąża się w wizjach, niekiedy przyjemnych, czasem jednak koszmarnych. Gdy zużyje zapas liści, wraca do swojej chaty.

Początek współczesnej formy kokainizmu datuje się od drugiej połowy XIX w. i ma związek z rozwojem chemii i medycyny. Współczesny kokainista z reguły nie widział nigdy liści kokainowych ani o nich nie słyszał. Dla niego kokainą jest zwyczajny biały proszek - chlorowodorek kokainy (cocainum hydrochloricum).

Ten biały proszek też ma swoją historię w dziejach narkomanii. W 1856 r. Aamerykanin S. Percy zwrócił uwagę na dziwną niewrażliwość w ustach, którą powodowała koka. W 1855 r. Garnecke po raz pierwszy wyizolował z liści koki alkaloid, który nazwał erytroksyliną. Po nim udało się zrobić to samo Rizziemu w 1857 r. W 1859 r. A. Niemann, uczeń F. Wehlera, zachęcony przez swego mistrza do dalszych badań, ponownie otrzymał ten alkaloid i nazwał go kokainą.

Do arsenału medycyny dostała się kokaina w latach 1870-1880 dzięki francuskiemu chirurgowi P. Recluse (1847-1914). Inni sądzą, że główna zasługa w rozpowszechnianiu kokainy jako środka znieczulającego przypada austriackiemu okuliście K. Kollerowi (1857-1944), który zastosował kokainę do chirurgii oka. Odtąd kokaina była stosowana przez wielu chirurgów jako środek do miejscowych znieczuleń. Kokainę stosowaną w medycynie zastąpiono z czasem innymi środkami (prokainą, lidokainą, medokainą, cinchokainą), okazało się bowiem, że kokaina jest bardzo szkodliwa.

W 1886 r. z całego świata donoszono o nowych przypadkach kokainizmu i ostrych zatruciach kokainą. Spowodowało to nieznaczny spadek liczby kokainistów. Kiedy jednak przestano ją wstrzykiwać, a zaczęto stosować doustnie jako rzekomo mniej szkodliwą, znów zaczęła się szerzyć fala kokainizmu. Lata 1920-1930 w Europie, Ameryce i Azji były okresem intensyfikacji kokainizmu. przyczyniły się do tego firmy farmaceutyczne niemieckie zaspokajające rynek kokainą syntetyczną.

Używanie i nadużywanie kokainy w latach międzywojennych stało się w pewnych kręgach ludzi modne. Wytworzyła się subkultura kokainowa obejmująca przeważnie artystów, intelektualistów, pisarzy, a także gangsterów, handlarzy, damy z wielkiego świata i półświatka. Kubiści, futuryści, dadaiści sięgali po kokainę szukając w niej inspiracji artystycznych.

[...]

Kokainę określano jako "śnieg", "puder", "koka" i powszechnie wdychano. Była ona bohaterką zarówno salonów, jak i melin. W tamtych czasach np. we Francji, stwierdzono, że 50% prostytutek z Montmartre'u było kokainistkami. Mimo że od 1916 r. we Francji istnieje prawo zakazujące używania środków odurzających, to jeszcze w 1924 r. w samym tylko Paryżu, według obliczeń policji, notowano 24 tysiące kokainistów. Dopiero pojawienie się heroiny na czarnym rynku, a z czasem także i innych środków narkotycznych, wyparło kokainę. Jednakże i obecnie kokaina ma wielu zwolenników na całym świecie, także i w Polsce. Ostatnie doniesienia z wielu różnych krajów wskazują na wzrost spożycia kokainy, trudno jednak ustalić rozmiary tego nałogu.

Katyna, Efedryna, Halucynogeny

Wśród krzewów i roślin toksycznych o działaniu mniej rozpowszechnionym na świecie jest afrykańska roślina kath (catha edulis). Alkaloid tej rośliny - katyna - posiada właściwości odurzające. Kath jest rośliną uprawianą głównie w strefie tropikalnej Półwyspu Arabskiego (Jemen) oraz we wschodniej Afryce (Etiopia, Somalia, Kenia). Polska nazwa tej rośliny, czuwaliczka, wywodzi się zapewne od skutków, jakie wywołuje, a mianowicie: pobudzenie, bezsenność, a nawet bardzo długie stany czuwania. Wyciągi z tej rośliny mają różnorodne nazwy u ludów i narodów arabskich: kat, quat, qat, kamba, dorobo, mirungi, inkwa itp. Do gatunku tej rośliny należy ok 60 rodzajów i 850 odmian roślin. Wyciąg z catha edulis ma podobne właściwości do alkaloidu efedryny uzyskanego z rośliny ephedra vulgaris.

Działanie efedryny i katyny było znane już starożytnym Chińczykom i Grekom. Odkrycie efedryny przypisuje się legendarnemu cesarzowi Szen-Nug, który miał panować w 3000 r. p.n.e. W południowoarabskich regionach żuje się kath od ok. 1300 lat. należy jednak sądzić, że był znany i używany od kilku tysięcy lat. Aleksander Macedoński, zwany Wielkim (IV w.) miał podobno za pomocą kathu uchronić swoje wojska przed jakąś epidemią. Uprawianie i używanie wyciągów z catha edulis miało miejsce w średniowieczu. Są o nim wzmianki w manuskrypcie Sebr-Ad-Dins (XVI w.), który był królem jednego z państw graniczących z Abisynią. Powszechne spożywanie kathu na Półwyspie Arabskim było uwarunkowane m.in. islamizmem, który jako religia panująca zabraniał picia alkoholu, co z kolei modne było w Europie. Mahometanie chętnie sięgają po kath. Piją go w postaci naparu lub żują gałązki krzewu.

W Erytrei liście kathu spożywano z miodem w formie ciastek lub ciasta; w Tanzanii dodają do tego cukier; w niektórych częściach Arabii suszone liście kathu palono razem z tytoniem. Narkotyk zawierają również suszone gałązki i korzenie kathu. Starzy ludzie, którzy nie mogli żuć rośliny, spożywali kath sproszkowany i rozpuszczony w słodzonym mleku. Z kathu produkowano także cukierki i napoje alkoholowe. Do najpopularniejszych sposobów należało jednak żucie. Kath żuli nie tylko mężczyźni, lecz także kobiety (nawet ciężarne), a nawet dzieci.

Koran wyraźnie pozwala na używanie roślin, które "wywołują przyjemne uczucie", ale zabrania pić alkohol. To w jakimś sensie tłumaczy szybkie rozszerzanie się używania kawy, haszyszu i kathu w muzułmańskim świecie. Czechosłowacka lekarka Z. Maresova, pracująca w Jemenie, na poparcie tej opinii cytuje wypowiedź jemeńskiego filozofa o roślinie kath: "to jest jedno z błogosławieństw Allaha; gdy ją żujemy, powraca nam siła, fizyczne odprężenie i psychiczny dobry nastrój, prawie taki sam, jaki daje nam tylko religia. Kiedy człowiek jest wysuszony żarem jak usychająca roślina, wystarcza trochę kathu, aby powróciła sprawność i energia. Myśl staje się wówczas swobodniejsza i wzrasta również chęć do działania" Muzułmanie łączą spożywanie kathu także z kultem religijnym, np. na świeże groby w pierwszym tygodniu kładą wiązki kathu. każdy, kto przychodzi pomodlić się za zmarłego, może zżuć sobie kilka listków. Modlących się zazwyczaj nie brakuje.

*Ogólnie jest znanych ok. 40 nazw haszyszu: w rejonie Morza Śródziemnego nazywają go haszysz; w Azji - charas, churus, moneka, w Afryce Północnej - chira; w Indiach bhang lub ganja; w Algierze i Maroku - kif; w Tunezji - takrouri; w Syrii i Libanie - haszysz el keif; w Turcji - habak; w Środkowej Afryce i w Brazylii - marihuana; w byłym ZSRR - anasza, anasz.

Tagi

Źródło

Cz.Cekier

Źródło internetowe

Skrót grafiki

Oceń treść:

0
Brak głosów

Udaremniony przemyt narkotyku z Afryki do Polski. W paczce znajdowało się ponad 16 kg KHAT

$
0
0

Mazowiecka KAS udaremniła przemyt ponad 16 kg środków odurzających. Przesyłka z Angoli miała trafić do odbiorcy w Warszawie. Wartość narkotyków oszacowano na ponad 800 tys. zł.

Kategorie

Udaremniony przemyt narkotyku z Afryki do Polski. W paczce znajdowało się ponad 16 kg KHAT

pokolenie Ł.K.

Warszawa: celnicy udaremnili przemyt 49 kg khatu, rośliny o właściwościach odurzających

$
0
0

Na warszawskim lotnisku Chopina celnicy udaremnili przemyt 49 kg khatu, rośliny o właściwościach odurzających. Ukryta była w dwóch walizkach 21-letniej kobiety.

Kategorie

Warszawa: celnicy udaremnili przemyt 49 kg khatu, rośliny o właściwościach odurzających

pokolenie Ł.K.

Viewing all 35 articles
Browse latest View live